dzisiaj: 8, wczoraj: 138
ogółem: 877 663
statystyki szczegółowe
SPORT CORNER ZAKOPANE - SPARTA LUBLINIEC
9 : 7
Bramki: Wocław, Kubat, Chłopaś, Podbioł, Krawczyk x2,, Grabiński
Skład: D. Rupik, R. Koza, Ł. Grabiński, T. Mańka, A. Chłopaś,, J. Wocław, M. Kubat,
M. Molenda, A. Podbioł, S. Krawczyk, P. Górkiewicz,
Sztab: K. Dorożyński, D. Szymanek, J. Mańka, Z. Pachura
CZYTAJ DALEJ
DODANO FOTO
Wyjazdy w góry to już niejako tradycja Oldbojów. Byliśmy tam po raz piąty. Scenariusz wyjazdu za każdym razem jest podobny, ale atrakcje, wydarzenia i ludzie sprawiają, że zawsze jest inaczej. Dzięki współpracy z naszym przyjacielem z Chochołowa Mirkiem potrafimy zorganizować sobie fajną zabawę. Nie inaczej było i tym razem. Trochę plany na sobotni poranek pokrzyżowała nam pogoda i nie doszła do skutku wspinaczka oraz zjazdy na kolejce tyrolskiej. W zamian tego udaliśmy się na pielgrzymkę po Krupówkach do miejsc miłych każdemu mężczyźnie , co w sumie, po bardzo wyczerpującej, piątkowej jeździe też nie było złym pomysłem. Z pełnymi siatkami podarków dla naszych najbliższych udaliśmy się z powrotem do hotelu, gdzie trener Kazik zarządził godzinny odpoczynek w pokojach a następnie 30 minutową odprawę przed meczem. Tym razem do spotkania podeszliśmy bardzo poważnie, bo jak się okazało przeciwnik był z górnej półki, w związku z tym na wyjazd nie zabraliśmy naszych żon - by nas nie rozpraszały. Mecz rozgrywaliśmy na najwyżej położonym Orliku w Polsce 955 m n.p.m. w Kościelisku. Z płyty boiska rozlegały się piękne widoki na Giewont. Jest zimno i wietrznie momentami zaczyna padać śnieg. W ekipie Sport Corner występuje Mirek Rzepka a w bramce jego syn Maksymilian. Pozostali zawodnicy to w większości czynni zawodnicy z ligi zakopiańskiej. Rozpoczynamy mecz, już na początku widać, że spotkanie będzie bardzo trudne. Przeciwnik gra bardzo szybko i rozrywa nasze szyki obronne prostopadłymi podaniami. Nawet nasz najlepszy sprinter Szczota ma problemy z dogonieniem rywali. Tracimy pierwszą bramkę a za kilka chwil następną. Rywale trochę odpuszczają, albo my zaczynamy grać lepiej i na przerwę udaje nam się wyciągnąć remis. W drugiej części to my zaczynamy prowadzić grę, rywal jest zaskoczony, doprowadzamy do wyniku 5:2. Myślimy, że mecz mamy już pod kontrolą. Lecz wtedy znowu do ataku ruszają Zakopiańczycy strzelają po dwie bramki, my w tym czasie jedną i tak na 4 minuty do końca spotkania jest remis 7:7, wtedy wyraźnie we znaki daje nam się piątkowa podróż, poranna pielgrzymka a do tego brakuje tlenu, bo nie jesteśmy przyzwyczajeni do gry na tak dużej wysokości... - rywale aplikują nam jeszcze dwa gole i przegrywamy mecz. Lecz po spotkaniu z ust przeciwników padają wyrazy uznania, myśleli, że bez problemu poradzą sobie z "dziadkami". Wracamy do hotelu, tam prysznic, regeneracja i uczta biesiadna przy golonku, miejscowych serach i morzu napojów wyskokowych, które zapewnił Przemek z okazji swoich 40-tych urodzin. Do tego wysłuchaliśmy koncertu akordeonowego w wykonaniu Maksymiliana Rzepki. Zabawa była przednia, przegapiliśmy nawet zmianę czasu... Rano o godzinie 7.00 Kazik, Zdzichu i kierowca Rysiek, udali się do miejscowej kaplicy, by pomodlić się o zdrowie całej drużyny. Modły zostały wysłuchane bo na śniadanie każdy stawił się punktualnie. Kolejnym punktem wyjazdu były Termy Chochołowskie, coś wspaniałego po wyczerpującym meczu..., każdy znalazł coś dla siebie, gorąca woda, solanki, sauny, piwo w jacuzzi i cudowne widoki na Tatry. Jak z bicza strzeliły 3,5 godziny. Potem szybkie zaopatrzenie w oscypki, pożegnania z rodziną Rzepka na placu kościelnym, którym bardzo dziękujemy za wszystko i wreszcie powrót do domu.
Jako organizatorowi, nie wypada pisać mi czy wyjazd był udany, czas pokaże jak było...